Informacje

  • Wszystkie kilometry: 1521.90 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 5d 18h 58m
  • Prędkość średnia: 10.66 km/h
  • Suma w górę: 28127 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Pietrekk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 5 grudnia 2015 Kategoria Karkonosze

Jelenia-Karkonoska-Jelenia "To już zima w Karkonoszach?"

Sobota bez roweru, dniem straconym, więc umawiam się z Michałem na "mały" wypad w Karkonosze. Tradycyjnie będziemy jechać pociągiem z Jaworzyny Śląskiej do Jeleniej Góry, więc trzeba ze Świdnicy zrobić sobie małą, 10 kilometrową "rozgrzewkę". Jest dość chłodno, ale znośnie, szybko udaje nam się dojechać na stację. 

Komfortowy Impuls Kolei Dolnośląskich przyjeżdża o czasie... naprawdę dobrze się prezentuje.

Co ciekawe w Polsce nie produkujemy żadnych samochodów pod własną marką, ale za to robimy dość zgrabne pociągi. Ten na zdjęciu to "Impuls", 3-członowy elektryczny zespół trakcyjny (36WE), produkowany przez firmę Newag z Nowego Sącza. W naszym kraju mamy jeszcze jedną firmę, która zajmuje się produkcją pociągów, jest to Pesa z Bydgoszczy. (No musiałem to napisać, mam słabość do pociągów :) )

Wysiadamy w Jeleniej Górze ok. 10-tej, robimy małe zakupy w Tesco i ruszamy na Przełęcz Karkonoską. Pogoda dopisuje, jest dość rześko i wietrznie, ale warunki są "akceptowalne".

Na nizinach śniegu nie ma....

Sprawnie dojeżdżamy do Podgórzyna, a tam już zaczyna się nasz podjazd. Na początku wspinaczki przeszkadzają dość mocne porywy wiatru w twarz, ale wraz ze zdobywaniem wysokości wiatr słabnie. Jedziemy cały czas do góry, mijamy Przesiekę i wjeżdżamy w las, to tu zaczynają się dopiero schody. Jak zwykle Michał jest lepszym góralem i mi odjeżdża, ale może coś go zatrzyma jeszcze :p

Ciężki fragment podjazdu, szkoda, że aparat wypłaszacza tą ściankę, jest naprawdę ciężko, musicie mi wierzyć na słowo :)

Jedziemy coraz wyżej i wyżej, przyznaje, że nawet dobrze mi idzie, bo jeszcze ani razu się nie zatrzymałem. Może na jakieś 3-4 km przed przełęczą zaczynają się dziać jakieś dziwne rzeczy na drodze.... :p

Może na nizinach śniegu nie ma, ale góry rządzą się swoimi prawami, właściwie mogłem to przewidzieć.

Na drodze zaczyna pojawiać się śnieg i lód. Michał ma kolarzówkę, dlatego od razu decyduje się na prowadzenie roweru, ja postanawiam jeszcze trochę powalczyć. O dziwo da się jeszcze jechać.

 Coraz więcej śniegu i lodu...

Z każdym zdobytym metrem jest coraz gorzej. Śniegu jest coraz więcej, ale na szczęście wciąż da się po takiej nawierzchni jechać. Ciekawe tylko jak długo....


No i koniec jazdy.

Niestety i ja musiałem skapitulować w tym miejscu. Zbyt duże nachylenie, zbyt mała przyczepność. Do przełęczy pozostaje nam tylko prowadzić rowery :/


Ostatnia prosta.

Z Przełęczy Karkonoskiej udajemy się do schroniska Odrodzenie, ten krótki fragment udaje mi się przejechać na rowerze, hurra :)


Schronisko Odrodzenie 1236 m n.p.m.

W schronisku zamawiam podwójną porcję pierogów ruskich i ciepłą herbatę. W górach jedzenie ma inny smak, szczególnie gdy na zewnątrz jest dość chłodno. Pokrzepiając się w zaciszu schroniska, postanawiamy zrezygnować z dalszej części wyprawy na Vrbatovą Boudę. Podprowadzanie rowerów kosztowało nas zbyt wiele czasu. Po dość długim odpoczynku, w końcu decydujemy się ruszyć nasze tyłki z drewnianych ław schroniska i zaczynamy wracać do Jeleniej Góry dosłownie po swoich śladach :)

Po czeskiej stronie jest podobne tyle, że droga jest odśnieżona. Tą drogą jechalibyśmy na Vrbatovą Boude.

Michał sprowadza rower, co jest zrozumiałe (ma kolarzówkę), a ja decyduje się na zjazd. Spokojnie, bez większych przygód, udaje mi się zjechać po śniegu aż do odsłoniętego asfaltu.



Gdzieś w oddali majaczy Jelenia Góra.

Spotykamy się na końcu zjazdu z przełęczy Karkonoskiej i razem na spokojnie dojeżdżamy do Jeleniej Góry.



Zachód nad górami. Bez komentarza :)

Z Jeleniej jedziemy pociągiem do Jaworzyny, a stamtąd mamy już rzut beretem do domu, to znaczy jakieś 10 km spokojnej dojazdówki na rowerze. I tak kończy się ta wyprawa. Jest mały niedosyt, ale co się odwlecze to nie uciecze. Na pewno jeszcze kiedyś powtórzymy tą wyprawę :)



  • DST 40.00km
  • VMAX 64.10km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Kalorie 1908kcal
  • Podjazdy 951m
  • Sprzęt EVA
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zycie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl