Sobota, 26 grudnia 2015
Kategoria Góry Sowie
Świdnica-Srebrna Góra-Ząbkowice "Sudeckimi szlakami"
Mamy sobotę, drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, jest ładna pogoda, więc postanawiam wymknąć się z domu na „małą” wycieczkę rowerową. Tym razem obrałem sobie za cel dotrzeć do Barda ze Świdnicy korzystając z jak najmniejszej ilości dróg asfaltowych. Ambitnie, zważywszy na to, że nie mam typowo górskiego roweru, a grudniowy dzień jest dość krótki :) Biorę słuchawki, co jest nieodłącznym elementem ekwipunku w wyprawach solo i wyruszam w drogę.
Ze Świdnicy jadę asfaltową drogą do Burkatowa przez Bystrzycę Dolną. Pogoda dopisuje, jest ciepło, świeci słońce, może trochę wiatr przeszkadza, ale tylko na otwartych przestrzeniach.
26 grudnia, zima w pełni :)
Przy głównym skrzyżowaniu dróg za Burkatowem, koło nieczynnego przejazdu kolejowego, wjeżdżam na czerwony szlak.
Wjazd na czerwony szlak i koniec dłuższych odcinków asfaltu aż do Barda.
Czerwony szlak prowadzi mnie leśnymi i polnymi ścieżkami do Lutomi Górnej. Z Lutomi Górnej po przejechaniu kilkudziesięciu metrów asfaltową drogą, znowu szlak prowadzi mnie po polnych i leśnych duktach aż do szlaku zielonego. Jedzie się bardzo przyjemnie, ale czasami muszę niestety prowadzić rower pod bardzo strome podjazdy. Szlak jest także często nie przejezdny ze względu na powalone drzewa i gałęzie, ogrodzenia dla zwierząt pod napięciem przebiegające w poprzek szlaku, bramy, płoty, liście po kolana zalegające na szlaku, a raz był nawet drut kolczasty. Czasami przypominało to biegi przełajowe, a nie jazdę na rowerze :)
Płoty...
Bramy...
Na szczęście było także mnóstwo odcinków, które były przejezdne i po których jechało się z wielką przyjemnością.
Lasy Państwowe przeznaczają coraz więcej środków na odbudowę dróg leśnych i to widać :)
Kobierzec złotych liści jesień ściele nam pod koła :)
Charakterystyczne lasy bukowe.
Cały trud jazdy rowerem rekompensowały piękne widoki.
Równia Świdnicka i Masyw Ślęży
Jest pięknie :)
Wciąż tylko pola, lasy i góry :)
Po dość długiej i wymagającej przeprawie, szlakiem czerwonym docieram w końcu do szlaku zielonego. Nowy szlak prowadzi mnie najpierw polnymi drogami do skrzyżowania Glinno - Pieszyce - Walim, a następnie już drogą asfaltową docieram nim na Przełęcz Walimską.
Koło Wielkiej Sowy zaczyna się chmurzyć, ale nie zanosi się na deszcz.
Z Przełęczy Walimskiej jadę szlakiem fioletowym i okrążam nim Wielką Sowę od zachodu. Bardzo lubię ten szlak, nie ma on dużego nachylenia poza jednym dość stromym odcinkiem, a nawierzchnia szutrowa jest w doskonałym stanie.
Szlak fioletowy wiedzie wciąż do góry.
Po okrążeniu Wielkiej Sowy, ze szlaku fioletowego skręcam na szlak żółty i dojeżdżam nim na Kozie Siodło. Z Koziego Siodła zjeżdżam czarnym szlakiem rowerowym do Przełęczy Jugowskiej. W tym miejscu zdaję sobie sprawę, że nie dam rady dojechać do Barda za dnia, więc zmieniam plany i moim głównym celem staje się teraz dotarcie do Srebrnej Góry.
Widok ze stanowiska widokowego na czarnym szlaku rowerowym. Na nizinach majaczą Pieszyce, a jeszcze dalej Dzierżoniów.
Z Przełęczy Jugowskiej jadę niebieskim szlakiem rowerowym na Przełęcz Woliborską. Jest to jeden z moich ulubionych szlaków. Jest on długi, kręty, są tam podjazdy i zjazdy, a nawierzchnia jest równa i szeroka.
To byłby świetny rajdowy odcinek specjalny :)
Spokojnie dojeżdżam do Przełęczy Wolborskiej. Tam robię sobie krótką przerwę na posiłek i zastanawiam się, co robić dalej. Ostatecznie postanawiam jechać dalej, chociaż wiem, że raczej nie dojadę do Srebrnej Góry za dnia. Wjeżdżam na niebieski szlak rowerowy, który według mapy doprowadzi mnie do celu. Pierwsza niemiła niespodzianka, nawierzchnia na szlaku jest mocno rozjeżdżona przez ciężki sprzęt używany do wyrębu lasu, to mnie mocno spowolni, a do zachodu słońca coraz mniej czasu...
Niebieski szlak rowerowy prowadzący na Srebrną Górę.
Stan szlaku nie jest najlepszy, ale co najważniejsze da się po nim jechać rowerem. Dużo gorzej jest z jego oznaczeniem. Często na rozwidleniach nie ma żadnych wskazówek, w którą stronę należy jechać. Widać, że oznakowanie nie było już dawno odnawiane. Może nowy niebieski szlak został wytyczony gdzieś indziej...nie wiem. Jadąc na wyczucie udaje mi się jakoś trzymać z grubsza wytyczonej trasy.
Słońce chyliło się ku zachodowi, oświetlając jedynie krwawą poświatą wierzchołki pobliskich szczytów, resztę pozostawiając zaś w mrocznym, głębokim cieniu... poezja :)
Tak jak się obawiałem, w lesie zastał mnie zmrok, a na dodatek pogubiłem się trochę na rozstajach szlaków. Miałem ze sobą, mapy, kompas, lampki rowerowe i telefon z GPSem, dzięki temu udało mi się w końcu odnaleźć właściwą drogę i szczęśliwie dotarłem po ciemku do Srebrnej Góry. Ze Srebrnej Góry, nie ryzykując już samotnej tułaczki po szlakach, zjechałem główną drogą do Ząbkowic Śląskich.
Krzywa wieża w Ząbkowicach Śląskich.
Jest to najwyższa krzywa wieża w Polsce. Mierzy 34 m wysokości, a jej odchylenie od pionu wynosi 2,14 m. (W 1977 roku odchylenie to wynosiło 1,98 m) Data jej budowy nie jest znana, ale wiadomo, że część ceglana została wzniesiona na przełomie XIV i XV wieku, a cześć kamienna pochodzi prawdopodobnie jeszcze z okresu średniowiecza. Z dokumentów źródłowych wynika, że wieża pochyliła się późną jesienią 1598 roku. Powszechnie uważa się, że przyczyną mogły być wstrząsy tektoniczne, które odnotowano 15 września 1590 roku. Być może owe wstrząsy osłabiły stabilność budowli. Nie wyklucza się również, że przyczyną pochylenia było rozmoknięcie gruntu, które spowodowało osiadanie fundamentu.
Z Ząbkowic Śląskich do Świdnicy wróciłem Pociągiem. W taki sposób kończy się moja kolejna bardzo ciekawa wyprawa rowerowa. Jest niedosyt, bo jednak chciałem dojechać aż do Barda, ale mimo wszystko i tak było bardzo fajnie. Na pewno wybiorę się jeszcze nie raz w te strony, ale to już w nowym, 2016 roku.
Ze Świdnicy jadę asfaltową drogą do Burkatowa przez Bystrzycę Dolną. Pogoda dopisuje, jest ciepło, świeci słońce, może trochę wiatr przeszkadza, ale tylko na otwartych przestrzeniach.

Przy głównym skrzyżowaniu dróg za Burkatowem, koło nieczynnego przejazdu kolejowego, wjeżdżam na czerwony szlak.

Czerwony szlak prowadzi mnie leśnymi i polnymi ścieżkami do Lutomi Górnej. Z Lutomi Górnej po przejechaniu kilkudziesięciu metrów asfaltową drogą, znowu szlak prowadzi mnie po polnych i leśnych duktach aż do szlaku zielonego. Jedzie się bardzo przyjemnie, ale czasami muszę niestety prowadzić rower pod bardzo strome podjazdy. Szlak jest także często nie przejezdny ze względu na powalone drzewa i gałęzie, ogrodzenia dla zwierząt pod napięciem przebiegające w poprzek szlaku, bramy, płoty, liście po kolana zalegające na szlaku, a raz był nawet drut kolczasty. Czasami przypominało to biegi przełajowe, a nie jazdę na rowerze :)


Na szczęście było także mnóstwo odcinków, które były przejezdne i po których jechało się z wielką przyjemnością.



Cały trud jazdy rowerem rekompensowały piękne widoki.



Po dość długiej i wymagającej przeprawie, szlakiem czerwonym docieram w końcu do szlaku zielonego. Nowy szlak prowadzi mnie najpierw polnymi drogami do skrzyżowania Glinno - Pieszyce - Walim, a następnie już drogą asfaltową docieram nim na Przełęcz Walimską.

Z Przełęczy Walimskiej jadę szlakiem fioletowym i okrążam nim Wielką Sowę od zachodu. Bardzo lubię ten szlak, nie ma on dużego nachylenia poza jednym dość stromym odcinkiem, a nawierzchnia szutrowa jest w doskonałym stanie.

Po okrążeniu Wielkiej Sowy, ze szlaku fioletowego skręcam na szlak żółty i dojeżdżam nim na Kozie Siodło. Z Koziego Siodła zjeżdżam czarnym szlakiem rowerowym do Przełęczy Jugowskiej. W tym miejscu zdaję sobie sprawę, że nie dam rady dojechać do Barda za dnia, więc zmieniam plany i moim głównym celem staje się teraz dotarcie do Srebrnej Góry.

Z Przełęczy Jugowskiej jadę niebieskim szlakiem rowerowym na Przełęcz Woliborską. Jest to jeden z moich ulubionych szlaków. Jest on długi, kręty, są tam podjazdy i zjazdy, a nawierzchnia jest równa i szeroka.

Spokojnie dojeżdżam do Przełęczy Wolborskiej. Tam robię sobie krótką przerwę na posiłek i zastanawiam się, co robić dalej. Ostatecznie postanawiam jechać dalej, chociaż wiem, że raczej nie dojadę do Srebrnej Góry za dnia. Wjeżdżam na niebieski szlak rowerowy, który według mapy doprowadzi mnie do celu. Pierwsza niemiła niespodzianka, nawierzchnia na szlaku jest mocno rozjeżdżona przez ciężki sprzęt używany do wyrębu lasu, to mnie mocno spowolni, a do zachodu słońca coraz mniej czasu...

Stan szlaku nie jest najlepszy, ale co najważniejsze da się po nim jechać rowerem. Dużo gorzej jest z jego oznaczeniem. Często na rozwidleniach nie ma żadnych wskazówek, w którą stronę należy jechać. Widać, że oznakowanie nie było już dawno odnawiane. Może nowy niebieski szlak został wytyczony gdzieś indziej...nie wiem. Jadąc na wyczucie udaje mi się jakoś trzymać z grubsza wytyczonej trasy.

Tak jak się obawiałem, w lesie zastał mnie zmrok, a na dodatek pogubiłem się trochę na rozstajach szlaków. Miałem ze sobą, mapy, kompas, lampki rowerowe i telefon z GPSem, dzięki temu udało mi się w końcu odnaleźć właściwą drogę i szczęśliwie dotarłem po ciemku do Srebrnej Góry. Ze Srebrnej Góry, nie ryzykując już samotnej tułaczki po szlakach, zjechałem główną drogą do Ząbkowic Śląskich.

Jest to najwyższa krzywa wieża w Polsce. Mierzy 34 m wysokości, a jej odchylenie od pionu wynosi 2,14 m. (W 1977 roku odchylenie to wynosiło 1,98 m) Data jej budowy nie jest znana, ale wiadomo, że część ceglana została wzniesiona na przełomie XIV i XV wieku, a cześć kamienna pochodzi prawdopodobnie jeszcze z okresu średniowiecza. Z dokumentów źródłowych wynika, że wieża pochyliła się późną jesienią 1598 roku. Powszechnie uważa się, że przyczyną mogły być wstrząsy tektoniczne, które odnotowano 15 września 1590 roku. Być może owe wstrząsy osłabiły stabilność budowli. Nie wyklucza się również, że przyczyną pochylenia było rozmoknięcie gruntu, które spowodowało osiadanie fundamentu.
Z Ząbkowic Śląskich do Świdnicy wróciłem Pociągiem. W taki sposób kończy się moja kolejna bardzo ciekawa wyprawa rowerowa. Jest niedosyt, bo jednak chciałem dojechać aż do Barda, ale mimo wszystko i tak było bardzo fajnie. Na pewno wybiorę się jeszcze nie raz w te strony, ale to już w nowym, 2016 roku.
- DST 78.90km
- Czas 07:19
- VAVG 10.78km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 11.0°C
- Podjazdy 2192m
- Sprzęt EVA
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj