Wtorek, 19 kwietnia 2016
Kategoria Góry Sowie, Góry Bystrzyckie, Góry Stołowe
Kłodzko-Orlica-Świdnica "Za horyzont"
Miałem kilka dni wolnego, pogoda dopisywała, więc postanawiam wymknąć się z domu w środku tygodnia na jakąś ambitną wyprawę rowerową. Jest wtorek, wszyscy siedzą grzecznie w pracy, pozostaje mi zatem wyprawa solo, nie licząc towarzystwa Armina i Tiesto :) Rano pakuje się z rowerem do pociągu Kolei Dolnośląskich i już około 9:00 jestem w Kłodzku Głównym. Z Kłodzka jadę rowerem w kierunku Bystrzycy Kłodzkiej. Wybieram spokojniejszy, ale i trochę dłuższy wariant dojazdu, jadę drogami lokalnymi przez Krosnowice, Gorzanów i Szklarkę.

Dojazd do Bystrzycy Kłodzkiej jest bardzo przyjemny. Droga jest w dobrym stanie, ruch samochodowy jest znikomy, wiatr prawie zupełnie nie wieje, dookoła ładne widoki, dobra muzyka gra, można się zrelaksować :) Sielanka jednak nie trwa zbyt długo, bo w Bystrzycy Kłodzkiej zaczynam pierwszy poważniejszy podjazd tego dnia. Jadę przez Starą i Nową Bystrzycę na Przełęcz Spaloną. Ten podjazd nie jest może jakiś stromy, jego trudność polega raczej na tym, że jest dość długi, a w dodatku nawierzchnia na niektórych odcinkach przypomina świeżo zaorane pole. No dobra...może trochę przesadziłem, ale naprawdę droga jest w złym stanie. Spokojnym tempem udaje mi się wjechać na szczyt, gdzie robię sobie małą przerwę.

Po przerwie, ruszam dalej w drogę. Zjeżdżam drogą wojewódzką nr 389 w kierunku Mostowic.

Po dotarciu do Mostowic, jadę dalej drogą nr 389 w kierunku Zieleńca.

Wkrótce docieram do Zieleńca. W zimie to miejsce tętni życiem, obecnie sprawa wrażenie raczej opuszczonego i wymarłego. Wszystkie sklepy pozamykane, wyciągi stoją, miejsca parkingowe świecą pustkami, tylko gdzieniegdzie krzątają się pojedynczy ludzie prowadzący jakieś prace konserwacyjne czy remonty. Ogólnie cisza i spokój.

Po przejechaniu przez Zieleniec, zjeżdżam z asfaltowej drogi na szlak zielony, który prowadzi przez szczyt góry Orlicy.

Podjazd nie jest długi ani stromy i dość szybko udaje mi się nim dotrzeć na szczyt.

Na szczycie góry robię sobie małą przerwę na posiłek i podziwianie pięknych widoków.

Po przerwie, kontynuuję jazdę szlakiem zielonym, którym zjeżdżam znowu do drogi nr 389.

Bezpiecznie docieram do drogi nr 389 i jadę nią kawałek w stronę drogi krajowej nr 8. Następnie skręcam w prawo, na czarny szlak rowerowy, który prowadzi do Podgórza.

Z Podgórza jadę już drogą asfaltową do centrum uzdrowiska Duszniki-Zdrój.

Przejeżdżam przez Duszniki i kieruję się następnie drogą lokalną przez Łężyce na Przełęcz Lisią. Podjazd od tej strony nie jest bardzo wymagający, jego długość nie powala na kolana, a nachylenia nie są zbyt duże. Normalnym tempem, bez problemu docieram na szczyt podjazdu i w taki o to sposób, ani się obejrzałem, a już byłem w Górach Stołowych...

Szosą Stu Zakrętów zjeżdżam następnie do Radkowa, a tam skręcam w prawo na niebieski, asfaltowy szlak rowerowy, który prowadzi do Wambierzyc.

Po kilkunastu minutach dojeżdżam do Wambierzyc, a tam robię sobie krótką przerwę przy słynnej bazylice.

Z Wambierzyc jadę w kierunku Nowej Rudy przez Ścinawkę Średnią. Po drodze zatrzymuje się na chwilę w Ratnie Dolnym by obejrzeć zamek.

Pierwsza wzmianka historyczna o zamku pochodzi z 1377 roku. W drugiej połowie XVI wieku, kiedy właścicielem zamku był Ulrich von Hardegg, został on rozbudowany i otoczony wałami. Po zniszczeniach z czasów wojny trzydziestoletniej zamek przeszedł w ręce Daniela von Osterberga, który go odbudował. Został przebudowany ponownie w XVIII wieku. Po 1945 roku był użytkowany przez Państwowe Gospodarstwo Rolne, a następnie został domem wczasowym Związku Nauczycielstwa Polskiego. Obecnie jest własnością prywatną.
Tak swoją drogą, okres komunizmu to dziwne czasy, gdzie zamki i pałace dość często były przeznaczane na budynki gospodarcze dla PGRów. Nierzadko wtedy świnia w pokoju szlacheckim spała i to dosłownie :)
Po dotarciu do Nowej Rudy, kieruję się na Jugów, a następnie Przełęcz Sokolec. W pokonywaniu kolejnych metrów wzniesienia pomaga mi świadomość, że po dotarciu na szczyt mam do domu już tylko z górki. Było ciężko, ale udało się dotrzeć na szczyt bez zatrzymania :)

Po zdobyciu przełęczy, pozostał mi tylko zjazd do Świdnicy. Jadę drogą, którą mógłbym chyba pokonać z zamkniętymi oczami. Przejeżdżam przez Walim, Zagórze Śląskie, Lubachów, Bystrzycę Górną i Dolną. Do domu docieram jeszcze przed zmrokiem.
Tak kończy się moja kolejna wyprawa rowerowa. Przejechałem sporo kilometrów, były podjazdy, zjazdy, malownicze krajobrazy, historyczne obiekty. Jednym słowem, było tak jak zawsze, świetnie! Nie pozostaje mi już nic innego jak zacząć planować kolejną wyprawę :)
- DST 149.40km
- Czas 10:47
- VAVG 13.85km/h
- VMAX 53.30km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 2219m
- Sprzęt EVA
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj