Informacje

  • Wszystkie kilometry: 1521.90 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 5d 18h 58m
  • Prędkość średnia: 10.66 km/h
  • Suma w górę: 28127 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Pietrekk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 3 maja 2016 Kategoria Góry Bardzkie, Góry Sowie

Świdnica-Bardo "Sudeckimi szlakami II"

"Wszystko co dobre szybko się kończy" kolejny raz to przysłowie się sprawdziło. Majówka dobiega już końca, pozostał ostatni wolny dzień. Prognozy pogody na wtorek nie były zbyt zachęcające, ale mimo wszystko postanawiam ruszyć się z domu. W grudniu nie udało mi się dojechać do Barda Śląskiego jadąc sudeckimi szlakami, więc postanowiłem spróbować drugi raz. Tym razem nie jechałem sam, jechałem z Pawłem, znałem już większość trasy, a wiosenne dni były znaczenie dłuższe od tych zimowych. Szanse na zdobycie "festung Wartha"  znacznie wzrosły :) Wyruszamy z Pawłem przed południem, jedziemy drogami asfaltowymi ze Świdnicy do Zagórza Śląskiego przez Bystrzycę Dolną i Górną. 

Malownicza droga wzdłuż rzeki Bystrzycy i linii kolejowej nr 285.

Jest chłodno, słońce otula gruby kocyk z chmur, ale co najważniejsze, nie wieje wiatr. To pozwala czuć się w czasie jazdy w miarę komfortowo. Spokojnym tempem dojeżdżamy na tamę przy Jeziorze Bystrzyckim, a stamtąd jedziemy kilkaset metrów drogą asfaltową wzdłuż zbiornika. W miejscu gdzie droga skręca mocno w prawo, my jedziemy prosto i wjeżdżamy na żółty, szutrowy szlak. Tu zaczyna się dla nas pierwszy większy podjazd tego dnia. Szlak wiedzie cały czas do góry, choć jego nachylenie nie jest bardzo dokuczliwe. Na początku jedziemy szeroką szutrową drogą, jednak po kilkuset metrach zmienia się ona w wąską, kamienistą i nierówną ścieżkę. Na niektórych odcinkach szlak jest na tyle zniszczony przez spływającą z gór wodę, że musimy prowadzić nasze rowery. Dobrze, że takich odcinków nie ma zbyt dużo :) Nasz podjazd kończy się przy rozwidleniu szlaków, przy pomniku przyrody "Kanciarski Buku". W tym miejscu mieliśmy skręcić na szlak prowadzący do miejscowości Michałkowa. Niestety w wyniku splotu bardzo nieprawdopodobnych i trudnych do wytłumaczenia ludzkim rozumem okoliczności, skręciliśmy  na zły szlak (tak naprawdę to zapomniałem wziąć mapę z domu i jechałem na zawodną pamięć). Pomimo jawnej pomyłki, zjazd był bardzo przyjemny, bo jechaliśmy równą jak stół, szutrową drogą, która była jeszcze w budowie.

Właśnie powstaje kolejny fajny odcinek drogi w Górach Sowich. Ciekawe tylko, gdzie uda się nam nim dojechać ?

Po kilkunastu minutach wyjeżdżamy z lasu i pojawiamy się w.....Bojanicach. Hmm...to raczej nie po drodze do Barda... Są jednak pewne plusy tej pomyłki. Kolumb chciał dotrzeć do Indii, a odkrył Amerykę. My chcieliśmy dotrzeć do Michałkowej, a odkryliśmy bardzo ciekawy, alternatywny dojazd do Jeziora Bystrzyckiego przez Bojanice. Teraz Kolumb może nam co najwyższej rowery umyć :p  Musieliśmy nadrobić stracony czas, więc postanawiamy pojechać drogą asfaltową przez Lutomię Dolną do Pieszyc, skąd po pokonaniu bardzo długiego podjazdu docieramy do Przełęczy Jugowskiej. Na przełęczy zjeżdżamy z drogi asfaltowej i wjeżdżamy na niebieski szlak rowerowy w kierunku Przełęcz Wolborskiej. Tak naprawdę dopiero w tym miejscu zaczyna się nasza prawdziwa przeprawa do Barda szlakami sudeckimi.

Niebieski szlak rowerowy w kierunku Przełęczy Woliborskiej.

Bardzo lubię jeździć tym szlakiem. Szutrowa nawierzchnia jest gładka jak tafla wody na jeziorze w bezwietrzny dzień. Droga wije się po zboczach okolicznych szczytów jak górska rzeka. Są tu również liczne podjazdy i zjazdy, które bardzo urozmaicają "połykanie" kolejnych kilometrów na rowerze.

Szlakami w takim stanie mógłbym jeździć godzinami :)

Spokojnym tempem dojeżdżamy do Przełęczy Woliborskiej. Stamtąd po dłuższej przerwie ruszamy w dalszą drogę, wciąż jadąc niebieskim szlakiem rowerowym, kierujemy się teraz na Przełęcz Srebrną.

Niebieski szlak rowerowy w kierunku Przełęczy Srebrnej.

Nawierzchnia szlaku trochę się pogorszyła, pojawiły się głębokie koleiny, kałuże i kamienie, ale mimo wszystko przejezdność rowerem była pełna :)

Rzadko wyjeżdżaliśmy z lasu na otwartą przestrzeń, gdzie można było zrobić takie zdjęcia.

Bez większych problemów docieramy na Przełęcz Srebrną. Tam robimy sobie krótką przerwę przy Forcie Ostroróg.

Fort Ostroróg wzniesiony w latach 1766-71 na wierzchołku góry o tej samej nazwie (627 m npm)
 
Po odpoczynku, objeżdżamy fort zielonym szlakiem, a następnie zjeżdżamy nim w kierunku miejscowości Żdanów. Jest to pieszy szlak, który ma dość luźną nawierzchnie na stromych zboczach, dlatego na niektórych odcinkach byliśmy zmuszeni podreptać w dół obok naszych rowerów.

Zejście zielonym szlakiem w kierunku Żdanowa.

Pogoda była dość niepewna. Słońce zakrywały chmury, od czasu do czasu padał przelotny deszcz. Chyba właśnie dlatego na szlaku nie mijaliśmy zbyt wielu turystów, ale spotkaliśmy za to co innego....

Na swojej drodze spotkaliśmy kilka jaszczurów ognistych. Mieliśmy dużo szczęścia, że udało nam się ujść z życiem z tego przypadkowego spotkania :p Potoczna nazwa tego stworzonka, która już nie budzi takiej trwogi w sercach to salamandra plamista :)

Jechaliśmy wciąż w dół podziwiając pełne soczystej zieleni krajobrazy.

Gdzieś w tej cichej dolince leży tajemnicza miejscowość Żdanów :p

Zielony szlak na pewnym odcinku prowadził nas po starym śladzie kolejki sowiogórskiej. Dzisiaj po dawnej linii kolejowej pozostały jedynie dwa wiadukty, które zostały przerobione na wiadukty pieszo-rowerowe.

Jeden z dwóch ceglanych wiaduktów kolejki sowiogórskiej na zielonym szlaku.

Kolejka Sowiogórska
Normalnotorowa linia kolejowa prowadząca z Dzierżoniowa przez Pieszyce, Bielawę, Srebrną Górę, Przełęcz Srebrną, Wolibórz, Słupiec do Ścinawki Średniej. Miała ona służyć przede wszystkim jako atrakcja turystyczna, lecz także na potrzeby transportu węgla z kopalń w Słupcu i Nowej Rudzie do Dzierżoniowa.
Pierwsze prace rozpoczęto w 1897 r. a ostatni jej odcinek oddano do użytku w 1903 r. Szczególnie trudny w budowie był odcinek między Srebrną Górą a Woliborzem, wymagał on m.in. wybudowania dwóch ceglanych wiaduktów (żdanowskiego, wys. 23,8 m i srebrnogórskiego, wys. 28 m). 
Nachylenie torów na odcinku Nowa Wieś Kłodzka – Przełęcz Srebrna wyniosło 5%, a na odcinku Srebrna Góra – Przełęcz Srebrna nawet 6%. Wymusiło to zastosowanie na odcinku 6,6 km szyny zębatej zamocowanej na stalowych podkładach pośrodku torowiska. Odcinek zębaty obsługiwany był przez specjalne parowozy, które kursowały wyłącznie między stacjami w Srebrnej Górze i Woliborzu. Średnia prędkość pociągu wynosiła tu 9,6 km/h.
Z przyczyn ekonomicznych oraz ze złego stanu infrastruktury i taboru, 12 października 1931 zawieszono całkowicie ruch z Woliborza do Srebrnej Góry, a 11 maja 1932 ze Ścinawki Średniej do Woliborza. W latach 1933-1934 rozebrano tory między Woliborzem a Srebrną Górą, ostatecznie zamykając historię kolei sowiogórskiej, jedynej kolei zębatej pozostającej w dzisiejszych granicach Polski.


Ostatecznie dojeżdżamy zielonym szlakiem do drogi asfaltowej, która prowadzi do miejscowości Żdanów. 

Lokalna droga Żdanów-Budzów.

Jedziemy drogą asfaltową, która wiedzie lekko pod górę przez całą miejscowość Żdanów. Po minięci zabudowań, szosa zmienia się w drogę szutrową, której nachylenie także wzrasta.

Szutrowa droga prowadząca ze Żdanowa do Wilczego Rozdroża.

Podjazd nie jest bardzo wymagający, ale żeby go pokonać trzeba się jednak trochę namęczyć. Spokojnym tempem udaje nam się go pokonać i dojeżdżamy do żółtego szlaku przy Wilczym Rozdrożu. Z rozdroża zjeżdżamy żółtym szlakiem na Przełęcz Wilczą. Nie mamy zbyt wiele czasu, bo śpieszymy się na pociąg w Bardzie, więc bez odpoczynku, wjeżdżamy od razu na niebieski, szutrowy szlak prowadzący przez szczyt Wilczak (635 m.n.p.m). Tu czekał na nas bardzo, bardzo stromy podjazd, chyba nie podjeżdżalny rowerem. Nam się nie udało podjechać, ale może jakiś śmiałek będzie w stanie to zrobić :) Po 20 minutach sapania i stękania wciągamy nasze rowery na szczyt. Pozostały odcinek niebieskiego szlaku jest już jak najbardziej przejezdny na rowerze. Jedzie się nim bardzo przyjemnie. Jest bardzo dobrze oznaczony, jego nawierzchnia jest w dobrym stanie, a liczne podjazdy i zjazdy mile urozmaicają pokonywanie kolejnych metrów. Niestety po przejechaniu kilku kilometrów, pogoda się załamuje. Zaczyna padać rzęsisty deszcz. Jesteśmy w głuchym lesie, czas nas goni, nie pozostaje nam nic innego jak jazda w takich warunkach.

Majowy deszcz w Górach Bardzkich.

Przemoczeni, docieramy w końcu do Barda. Najważniejsze, że jesteśmy przed czasem i że zdążyliśmy na pociąg :) W taki sposób kończy się nasza kolejna wyprawa rowerowa. Cel osiągnięty, Bardo zostało zdobyte. Trasa w terenie nie była bardzo wymagająca dla sprzętu, ale dostarczyła mnóstwo satysfakcji z jazdy na rowerze i właśnie o to chodzi :) Chyba już czas zasiąść przy stole, wyciągnąć mapę i planować kolejną wyprawę :)

  • DST 86.80km
  • Czas 09:10
  • VAVG 9.47km/h
  • VMAX 48.20km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 2252m
  • Sprzęt EVA
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa waczy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl